Choćby kocyk na krakowskich błoniach.

avatar

W zeszłą niedzielę wybrałam się z Andzią w niedaleki teren, obgadać Ważne Sprawy i popatrzeć na coś ładnego.

Nie miałyśmy konkretnego planu. W ciągu tygodnia wykluwały się w bólach jakieś Beskidy, lecz w sobotę nastroje były takie, że proponowałam "choćby kocyk na krakowskich błoniach". Stanęło na czym innym.

I tak, po wciągnięciu solidnej jajecznicy na późne śniadanie, wyruszyłyśmy niedzielnym około-południem na północny-zachód, w kierunku Śląska. Rozkoszowałyśmy się widokami Jury Krakowsko-Częstochowskiej, niewzruszenie mijając wapienne skały i liczne drogowskazy kierujące do ruin starych grodów. To nie one były naszym celem.

Trochę zabłądziłyśmy, wjeżdżając w niemal polną drogę. I bardzo dobrze, bo tam było pięknie! Zamiast zawrócić wjechałyśmy głębiej i zrobiłyśmy krótki postój.

Upał, cykanie świerszczy, lekko przymglone powietrze zwiastujące burzę. I my, zachwycone, między złocistym zbożem i kolorowym polem rumianku.

I tam, w tym polu, zrobiłam swoje pierwsze zdjęcia prawdziwym aparatem fotograficznym, pożyczonym od Andzi. Ona miała nowy aparat. Większy i lepszy, ale i tak czułam się, jak światowej sławy fotoreporter.

Na początku było nieco trudno, gdy stukając palcem w malutki wyświetlacz nie uzyskiwałam żadnego odzewu. Aha, tutaj nie stukamy w szybkę. Naciskamy guziczki.

No to nacisnęłam.

I na tym skończyłam. Karta pamięci w aparacie miała pojemność 16 mb. Andzia pogrzebała w kieszonkach swojego futerału i... wyjęła nową, mega pojemną kartę. Lśniła w mych oczach.

Tego dnia zrobiłam jeszcze 250 zdjęć. Powiedzmy, że się uczyłam. Kręciłam pokrętłami, przyciskałam guziczki, suwaczki i maleńkie joisticki. Robiłam zdjęcia zupełnie białe, a także ujęcia nocne. Całe mnóstwo ujęć nocnych w samym środku dnia.

Tutaj: noc nad jeziorkiem, godzina 17.49

Teraz nie mam pojęcia, jakie ustawienia stosowałam przy konkretnych fotkach. Co działa dobrze, a co nie. Rosyjska ruletka. Ekstra!

Pojechałyśmy dalej, ku naszemu celowi. Było nim ogromne pole słoneczników, które Andzia wygooglała dzień wcześniej. Gdzieś w okolicy Zawiercia. Znalazłyśmy... trudno było objąć je wzrokiem. Słoneczniki prężyły się dumnie, niemal wszystkie spoglądając w jedną stronę.

Nie były w pełni rozwinięte, prawdopodobnie zimny lipiec zahamował nieco ich kwitnienie. I tak zrobiły na mnie ogromne wrażenie.

Weszłyśmy. Byłam prawie najmniejsza wsród tutejszego ludu.

Był on jednak pokojowo nastawiony. Poszczególne osobniki, chwilowo zdezorientowane brakiem słońca, zwracały się ku sobie prowadząc przyjazną konwersację.


Jednak przeważająca większość patrzyła w jedną stronę, wyczekując.

Gdy stanęłam przed ich obliczem było tak, jakby to na mnie czekały i na mnie patrzyły. Jakbym to ja była słońcem.

Były przeróżne. Takie całkiem rozwinięte i ledwie zalążki.

Zamknięte w sobie...

... i uchylające drzwi do swego wnętrza.

Zamieszkane:

Ten koleżka przypomina Albinosa Zabójcę Motyli, którego spotkałam na działce. Zauważyłam, że w trybie obserwatora mniej się boję pająków. Ciekawość i zachwyt tłumią irracjonalny lęk.

To znaczy jakby na mnie wlazł, to bym wrzeszczała, jak zwykle. Ale raczej nie miał takiej intencji, więc mogłam się zbliżyć.

A potem zaczęło grzmieć i padać, więc czmychnęłyśmy z Andzią w krzaki przy szosie. Zjadłyśmy kanapki i weszłyśmy jeszcze na moment w mokry lud.

Andzia :)
P1090711.jpg

Jako że grzmiało coraz bardziej, postanowiłyśmy się ewakuować. Szukając sympatycznego parkingu z widokiem zajechałyśmy nad Jezioro Dzibice. Wokół trochę namiotów, kąpiące się pomimo pochmurnej pogody dzieci. Niewielki bar na kółkach i kilka wiat - bardzo przyjemne miejsce. Po drugiej stronie wody widziałam większy camping.

Tubylcy byli uroczy.

Powłóczyłyśmy się trochę po brzegu, wytaplałam nogi w odmładzającym (mam nadzieję) błotku, zrobiłam ponad setkę zdjęć nocnych, prześwietlonych i rozmazanych. I parę takich, na których coś widać.

Jutro znowu gdzieś jedziemy. Będę kręcić pokrętłami, naciskać guziczki, suwaczki i maleńkie joisticki. I patrzeć.

peace&love



0
0
0.000
12 comments
avatar

kiedy napisałaś:

Jednak przeważająca większość patrzyła w jedną stronę, wyczekując. Gdy stanęłam przed ich obliczem było tak, jakby to na mnie czekały i na mnie patrzyły.

..to sobie wyobraziłam tę scenę (jak z Forresta Gumpa)
że te słoneczniki zobaczyły Ciebie i zaczęły się wzajemnie uciszać:
"psst psst, cicho, powie coś, powie.." 🌞😄

0
0
0.000
avatar

0
0
0.000
avatar

Umarłam 😂😂

Sądzę, że rozczarowałabym je podobnie, jak Forrest swych fanów ;)

0
0
0.000
avatar

Gratulacje! Twojej wysokiej jakości treść podróżnicza została wybrana przez @lesiopm, kuratora #pl-travelfeed, do otrzymania 100% upvote, resteem oraz podbicia całym trailem @pl-travelfeed! Twój post jest naprawdę się wyjątkowy! Artykuł ma szansę na wyróżnienie w cotygodniowym podsumowaniu publikowanym na koncie @pl-travelfeed. Dziękujemy za to, że jesteś częścią społeczności TravelFeed!

komentarz.png

Dowiedz się więcej o TravelFeed klikając na baner powyżej i dołącz do naszej społeczności na Discord.

0
0
0.000
avatar

Hello wadera, welcome to Partiko, an amazing community for crypto lovers! Here, you will find cool people to connect with, and interesting articles to read!

You can also earn Partiko Points by engaging with people and bringing new people in. And you can convert them into crypto! How cool is that!

Hopefully you will have a lot of fun using Partiko! And never hesitate to reach out to me when you have questions!

Cheers,
crypto.talk
Creator of Partiko

0
0
0.000