O co walczymy? [PL]

avatar

Ostatnio chodzi mi po głowie myśl. O co nam, jako ludzkości tak naprawdę chodzi? Co jest źródłem naszych konfliktów? Wychodzę z założenia, że wiele rzeczy ze skali mikro można przenieść do skali makro i vice versa. Czy istnieje więc jakaś rzecz, która dzieli nas zarówno w kłótniach z partnerem, jak i w wielkich wojnach lub konfliktach ideologicznych? Coraz bardziej przekonuję się, że tak.

Jak byłem w przedszkolu i po raz pierwszy miałem styczność z tak dużą ilością rówieśników w jednym miejscu, zaobserwowałem że są inni. Karol był gruby. Damian wyglądał trochę jak Azjata. Patryk miał czerwone policzki. Krystian długie włosy z tyłu. Tylko ja byłem jakiś taki zwykły.

steemit2.jpg

Doszło nawet do tego, że po powrocie do domu, w łazience bardzo długo przyglądałem się w lustrze. Po wyjściu, powiedziałem rodzicom, że jestem jak duch. Że w zasadzie nie mam twarzy. Każdy się czymś wyróżnia, tylko nie ja. Jestem przezroczysty. Moi rodzice pewnie nie pamiętają nawet tej historii, ale ta myśl towarzyszyła mi przez lata. W podstawówce dowiedziałem się, że jak nazywa się osoba która coś opowiada w książce. To narrator. I bardzo się z tym narratorem utożsamiłem. Stwierdziłem, że nadaję się do tej roli idealnie. Nie mieszam się, nie mam znaków charakterystycznych, po prostu obserwuję historię.

Dziś dużo rzeczy się zmieniło. Nie uważam już, że jestem przezroczysty, nie uważam też że nie mam twarzy. Moje podejście do narratora też się zmieniło. I właśnie o nim chciałbym dzisiaj napisać. Kiedyś sądziłem, że narrator tylko opowiada bieg wydarzeń i w sumie jest zbędny. Główne skrzypce gra przecież główny bohater i jego dialogi. Dzisiaj, uważam że to narrator jest głównym bohaterem. A jego zadaniem jest AŻ opowiadanie biegu wydarzeń.

steemit3.jpg

To oczywiste, ale jako czytelnik możemy pójść tylko tam, gdzie narrator nas zaprowadzi. Jeśli nie pokieruje nas za róg historii albo wewnątrz myśli bohatera, nie dowiemy się co tam jest. Zobaczcie teraz: jako narrator podążacie dokładnie tam, gdzie kieruje Was teraz mój tekst i moje słowo. To olbrzymia broń, którą wykorzystujemy w zasadzie wszędzie.
Spójrzmy na mikroskalę. Gdy kłócę się ze swoją Narzeczoną, tak naprawdę nie walczymy o prawdę. Walczymy o narrację. Ja swoimi słowami kieruję faktami w taki sposób, żeby pokazywały rzeczywistość. Moją rzeczywistość. Ona robi to samo. Wypracowanie wspólnej narracji jest niezwykle trudne, a może nawet niemożliwe. Tą samą sytuację możemy przecież odebrać zupełnie różnie, a tą samą historię opowiedzieć na totalnie różne sposoby. Ale zawsze chcę czuć, że moja narracja została zrozumiana.

W pracy, staram się narzucić swoją narrację. Czy to w spotkaniu z klientem, czy to w rozmowie z szefem lub kolegami z pracy. Publikując treści w internecie, opowiadam coś, malując słowami jakiś obraz w cudzej wyobraźni. To też tylko moja narracja. I walczę o to, by ją narzucić.

steemit4.jpg

A teraz w skali makro. Wielkie wojny mają miliony narracji. Podczas rewolucji we Francji w 1789r. narracja brzmiała „wolność, równość, braterstwo”. Ta opozycyjna narracja została pozbawiona głosu. Podczas II WŚ Sowieci zajęli Warszawę. Jak myślicie, jaka była narracja? W polskich domach było to przeważnie postrzegane jako atak. Oficjalna wersja, brzmiała jednak „bracia niosą nam pomoc”.

Nawet bez konfliktów zbrojnych walczymy o narrację. Chrystus przyszedł na świat ze swoją. Pokazał swoim naśladowcom, jak mają żyć. I do dzisiaj wielu wierzy w tą narrację. Keynes w ekonomii narzucał narrację gospodarki centralnie sterowanej. Milton Friedman walczył o narrację monetaryzmu. Kopernik o narrację dotyczącą postrzegania Ziemi i jej miejsca w kosmosie. I tak dalej, i tak dalej.

steemit5.jpg

Przykładów możemy mnożyć. Ja od paru tygodni sądzę, że cały nasz ludzki gatunek chce narracji, która jest znacznie szerszym odpowiednikiem siły. O to toczy się wojna każdego dnia. Każdy z nas jest narratorem. Wygrywa ten, którego głos dudni najmocniej.



0
0
0.000
6 comments
avatar

This post is promoted by @tipU voting service under #newsteem rules funded by grecki-bazar-ewy :)
The upvotes are not profitable and 20% of the payment is donated to @steem.dao and other steem projects.

0
0
0.000
avatar

Bardzo ciekawa obserwacja.

Ale nie do końca mogę się zgodzić, że po przeskalowaniu do makro nadal wygląda tak atrakcyjnie. Weźmy tych Sowietów i ich wkroczenie do Polski (wkraczając do Warszawy nie nieśli żadnej pomocy bo po pierwsze praktycznie już nie było Warszawy i nie było komu/w czym pomagać - zakładam, że się przejęzyczyłeś i chodziło Ci o wejście do Polski we wrześniu 1939r.). Czy te kilkaset tysięcy sowieckich żołnierzy (nie wiem ilu, nie strzelajcie, to nieistotne) miało jedną wspólną narrację? Nie sądzę. Stalin miał swoją. Jego najbliżsi współpracownicy mieli swoją. Dowództwo miało swoją. Wymyślono i rozpowszechniano wiele narracji propagandowych, które powinny stać się narracją szeregowego żołnierza i przeciętnego obywatela. Narracja tych ostatnich (i żołnierzy i innych obywateli), jeśli taką w ogóle posiadali, w sensie własną i nienarzuconą, miały niewielką, właściwie żadną siłę sprawczą.

0
0
0.000
avatar

Mega komentarz, dzieki! Ale popatrz, właśnie o tym piszę. Każdy ma swoją narrację, o to trwa walka. Każdy chce, żeby jego była usłyszana, zrozumiana i przekazywana dalej. Ci żołnierze mieli swoją. Ja mam swoją, Ty też:) miłej soboty!

0
0
0.000