Wakacje z dreszczykiem - w każdej legendzie jest ziarno prawdy.

avatar
(Edited)

Read this post on TravelFeed.io for the best experience


Kiedy jakiś czas temu przyznałam się, że na urlop wybieram się do Sandomierza, usłyszałam: ale to tak na jeden dzień, co nie?

Najczęstszym zaś komentarzem było: jedziesz do Ojca Mateusza, he he.

Na obie uwagi odpowiedź brzmiała "nie", przy czym dorzucałam od niechcenia: jadę do prokuratora Szackiego.

I choć robiłam to żartem, obserwując kto załapie, a kto nie, to sporo w tym było prawdy... więcej, niż ziarno.

Bo chociaż serialu o rodzimym detektywie w sutannie nie oglądałam, to Sandomierz zakorzenił się w mojej świadomości za sprawą innego produktu popkultury - powieści kryminalnej Zygmunta Miłoszewskiego pt. Ziarno Prawdy. Wchodzi ona w skład trylogii, której głównym bohaterem jest wzięty prokurator, Teodor Szacki, a każda część rozgrywa się w innym mieście. Przedstawiony w książce dość ponury wizerunek Sandomierza, utrwalony został dodatkowo przez ekranizację z 2015 roku. Lubię takie mroczne klimaty i już wtedy pomyślałam, że chętnie bym ten cały Sandomierz kiedyś odwiedziła. Chęć ta zaległa w ciemnym kąciku i kiełkowała pomalutku.

Gdy w końcu wyrosła, to zarówno sama powieść, jak i film mocno już zatarły się w mojej pamięci, więc po przybyciu na miejsce nie miałam wcale zamiaru biegać tropem nakreślonej przez Miłoszewskiego zbrodni. Dopiero gdy trzeciego dnia pobytu rozpętała się burza, wpadłam na pomysł, by ten czas wykorzystać na odświeżenie znajomości z prokuratorem Szackim. I tak, w oczekiwaniu na powrót słońca, obejrzałam Ziarno Prawdy na telefonie. Byłam bardzo ciekawa, czy rozpoznam niektóre miejsca? Okazało się, że odwiedziłam już prawie wszystkie, bo sandomierskie sceny w większości kręcono w obrębie starówki! I wtedy, muszę przyznać, złapałam bakcyla. Następnego dnia przeszłam się jednak śladem opowiedzianej w kryminale historii, by móc spojrzeć na miasto jeszcze raz, z innej perspektywy.

I oto ukazał mi się Sandomierz mroczny i zły, historyczny teatr uprzedzeń i zbrodni.

Pod sandomierską synagogą zostaje znalezione nagie ciało młodej kobiety. (...) Okazuje się, że ze zwłok kobiety spuszczono krew, a biegły orzeka, że narzędzie zbrodni odnalezione na miejscu jest używane w czasie ubojów rytualnych zwierząt. Powiązanie z mroczną historią rytualnych morderstw na dzieciach, uruchamia antysemickie nastroje. Dążąc do poznania prawdy Szacki przekona się, że w każdej opowieści tkwi ziarno prawdy, które w odpowiednim miejscu i o odpowiedniej porze może uruchomić spiralę zbrodni.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ziarno_prawdy_(film)

Dawna Synagoga

W tym miejscu następuje zawiązanie akcji. O świcie, na zboczu wzgórza pod synagogą (obecnie archiwum państwowe), zostają odnalezione zwłoki kobiety.

Aby oddać ponury klimat ujęć filmowych musiałabym swoje zdjęcia poddać solidnej obróbce. Budynek bowiem, szczególnie od strony ulicy Żydowskiej, nie robi większego wrażenia.

Od strony skarpy można za to podziwiać pozostałości murów miejskich oraz piękne widoki.


Spojrzenie na synagogę z ulicy Podwale Górne.

I podobne ujęcie - tym razem filmowe. Zauważcie, jak pięknie został wyczyszczony kadr, żadnych zbędnych elementów prócz samotnego drzewa. Inaczej to wygląda, niż na zdjęciach, prawda? Ciekawostka - efektowne, okrągłe okienko w rzeczywistości znajduje się od strony ulicy Żydowskiej i jest o wiele mniejsze, co widać na moim pierwszym zdjęciu.

kadr z filmu Ziarno Prawdy

Ulica Katedralna

Malownicza uliczka przechodząca w uroczy zaułek. Tutaj odnajdziemy dwóch bohaterów opowieści - bazylikę katedralną oraz dom ofiary.

Do bazyliki przywiedzie prokuratora narzędzie zbrodni - chalew, żydowski nóż używany w rytualnym uboju. Sugeruje on powiązanie morderstwa z ponurą legendą, jakoby Żydzi dopuszczali się mordów rytualnych na chrześcijańskich dzieciach, a w bazylice wisi przecież osiemnastowieczny obraz autorstwa Karola de Prevot, ilustrujący wspomniany rytuał. W powieści pozostaje on zasłonięty, obecnie można go obejrzeć bez przeszkód, jest opatrzony odpowiednim komentarzem na tabliczce.

kadr z filmu Ziarno Prawdy

Miłoszewski bardzo umiejętnie porusza nieprzyjemny wątek oskarżeń o mordy rytualne, przewijający się przez historię stosunków polsko-żydowskich od XV aż do XX wieku. Fałszywe oskarżenia wnoszone wobec Żydów skutkowały nie tylko wyrokami skazującymi na śmierć, ale nierzadko także pogromami. Choć trudno w to uwierzyć, to ostatni na naszych ziemiach pogrom (Kielce, 1946 r.) rozpoczął się właśnie od plotki o porwaniu polskiego chłopca przez Żydów. W powieści Sandomierz jawi nam się więc jako mroczne siedlisko pogromów i nietolerancji, co oczywiście jest efektownym zabiegiem literackim... Nie ma historii czarno-białych.

Fragment wspomnianego obrazu - w kościele obowiązywał zakaz fotografowania, dlatego posiłkuję się innym źródłem.

Karol (Charles) de Prevot / Public domain
https://pl.wikipedia.org/wiki/Oskarżenia_o_mord_rytualny_wobec_Żydów_w_Polsce

Zwiedzanie bazyliki w sezonie letnim odbywa się od godziny 10.00 i o każdej pełnej godzinie odtwarzane jest we wnętrzu nagranie "oprowadzające" turystów po najciekawszych punktach kościoła.
O ile gotycka bryła (z dodanymi później barokowymi elementami) podobała mi się, to ociekające barokowym przepychem wnętrze raczej zmęczyło. Jest mi w takim miejscu duszno i tłoczno, brakuje przestrzeni na myśli i refleksje.

Za to na zewnątrz jest pięknie, szczególnie w świetle zachodzącego słońca.


Można usiąść na murku...

I popatrzeć na zamek.

Tuż pod nosem bazyliki pisarz umiejscowił dom, w którym mieszkała ofiara z mężem (świetnie zagranym przez Krzysztofa Pieczyńskiego). Jak to zwykle bywa, mąż automatycznie został głównym podejrzanym w sprawie.

Sceny kręcone były wieczorem, ale i tak rozpoznałam charakterystyczny wystrój tej prześlicznej uliczki.






Nawet śmietnik jest uroczy!

Na tej wysokości, po prawej stronie, znajduje się kamieniczka z filmowym domem głównego podejrzanego. Było mi tak niezręcznie w jawny sposób fotografować czyjś prywatny dom, że w efekcie nie mam jego zdjęcia. Taki ze mnie paparazzi.

Ruiny przy ulicy Zamkowej

Wróćmy ulicą Katedralną pod bazylikę, skąd można zejść w stronę zamku, lub schodami na niewielki skwer i dalej, na ulicę Zamkową.

Na tych schodach rozgrywa się jedna ze scen, a tuż obok znajduje się zaniedbana posesja z pozostałościami po budynku. Już pierwszego dnia zaciekawiło mnie to miejsce i zrobiłam wiele zdjęć nie wiedząc, co tak naprawdę fotografuję.

Widok od strony ul. Mariackiej, ze szczytu schodków.

I od ulicy Zamkowej.

Bardzo spodobały mi się kute elementy - brama wjazdowa i mniejsza bramka wejściowa.

I kiedy później oglądałam film na telefonie, od razu rozpoznałam ogrodzenie i bramki - to tutaj umieszczono miejsce zbrodni!

Sfilmowany obiekt, to ruiny XIX-wiecznego budynku, siedziby m.in. dawnego Towarzystwa Dobroczynności. Znalazłam krótką wzmiankę o nim w Gazecie Wyborczej z 2016 roku. W artykule mowa jest o konflikcie pomiędzy właścicielem obiektu, który chciał go przebudować na 4-gwiazdkowy hotel, a konserwatorem, który na taką formę się nie zgadzał. Cztery lata później nie ma już nic - ani ruin, ani hotelu, jedynie fundamenty. Na bramce wisi informacja, że jest to teren budowy - może przy następnej wizycie dowiem się, na czym spór się zakończył.

Nazaret - wrota do piekieł

Przy ulicy Żeromskiego, w pobliżu bramy Opatowskiej, znajduje się kompleks Wyższego Seminarium Duchownego obejmujący oprócz budynków seminaryjnych również kościół św. Michała Archanioła i wzniesiony już w XX wieku budynek niższego seminarium, który obecnie pełni rolę "akademika". To właśnie tutaj autor umieścił "wrota do piekieł", czyli zejście do labiryntu tuneli pod Sandomierzem.

Piwnice pod miastem drążono już od średniowiecza, z przeznaczeniem na magazyny, składy a także schronienie. Rozbudowywana przez wieki sieć tuneli osiągnęła ogromne rozmiary i nieomal doprowadziła do katastrofy w XX wieku, kiedy to miasto położone na wydrążonym lessowym podłożu zaczęło się dosłownie zapadać. W latach 60-tych rozpoczęto zakrojoną na ogromną skalę akcję ratowania starówki, w której uczestniczyli m.in. górnicy. Większą część podziemi zasypano, zalano betonem, pozostawione piwnice wzmocniono i częściowo przekształcono w półkilometrową trasę turystyczną.

Bazując na krążących legendach autor wykreował istniejące równolegle do trasy turystycznej podziemia, w których rozgrywają się mrożące krew w żyłach wypadki. Zejście do tych tuneli umiejscowił w budynku byłego niższego seminarium, zwanego Nazaretem. To ten budynek widoczny za murem, po prawej.

W filmie możemy także zobaczyć fragment oficjalnej podziemnej trasy turystycznej (z wejściem na ul. Oleśnickiego, tuż przy rynku), w książce jest nieco pełniej ukazana. Nie omieszkałam odwiedzić tego miejsca, chociaż mówiąc szczerze byłam nieco rozczarowana. Miejsce z klimatem i bardzo ciekawą historią, tymczasem całą trasę wręcz przebiegliśmy, ponieważ grupy schodziły do podziemi w odstępach półgodzinnych.



Przypadkiem lub nie, zawitałam także do niektórych lokali opisanych w powieści.

Do ulubionej przez prokuratora Cafe Mała z pysznymi naleśnikami w menu,

czy do kawiarni Kordegarda, idealnego miejsca na śniadanie z widokiem na rynek.

Jakże inaczej to wygląda na filmie:

kadr z filmu Ziarno Prawdy


Porównując ujęcia filmowe do rzeczywistości zrozumiałam, jak bardzo trzeba się napracować, aby uzyskać odpowiedni efekt, klimat. Opowieść Miłoszewskiego jest mroczna, przesycona tajemnicą i zbrodnią, co moim zdaniem film bardzo dobrze oddaje, a wręcz "podkręca". Ujęcia wieczorne, mgła, pochmurne niebo, słabe nasycenie - to wszystko sprawia, że filmowy Sandomierz jest prawdziwie ponurym miejscem. Dodatkowo uświadomiłam sobie, w jak ogromnym stopniu to, co widzimy na ekranie bywa zmanipulowane. Niektóre kadry zostały "wyczyszczone" ze zbędnych elementów albo spowite mgłą, by ukryć np. okoliczne kamienice lub ulice, wyglądające zbyt prozaicznie. Niby to oczywiste, szczególnie w dobie zaawansowanych efektów komputerowych... a jednak doskonale się bawiłam znajdując drobne różnice pomiędzy światem filmowym a rzeczywistym. Detale, które przecież lata temu wzbudziły we mnie chęć odwiedzenia tego "odpychającego" miejsca.

Czy byłam zawiedziona, gdy ukazał mi się Sandomierz piękny, kolorowy, wypełniony tłumem turystów? Oczywiście, że nie! Oprócz pocztówkowych widoczków miasto posiada tajemnicze zaułki i ulice, które przy odrobinie wyobraźni potrafią dostarczyć odpowiednich wrażeń. A zwiedzanie tych miejsc po zmroku, to absolutna magia.

Choć literacko-filmowe nawiązania bardzo wzbogaciły moją krótką wizytę, to wcale jej nie zdominowały. Oprócz obowiązkowych (zazwyczaj pobieżnych) "zaliczeń" z listy polecanych atrakcji, dokonałam kilku mniej oczywistych odkryć. W efekcie powstała w mojej głowie i sercu alternatywna, osobista mapa Sandomierza. Zarówno o tych sztandarowych zabytkach jak i "moich" miejscach chciałabym jeszcze kiedyś napisać kilka słów.


View this post on TravelFeed for the best experience.


0
0
0.000
7 comments
avatar

Congratulations, your post has been added to Pinmapple! 🎉🥳🍍

Did you know every user has their own profile map?
And so does every post as well!

Want to have your post on the map too?

  • Go to Pinmapple
  • Click the get code button
  • Click on the map where your post should be (zoom in if needed)
  • Copy and paste the generated code in your post (Hive only)
  • Congrats, your post is now on the map!

0
0
0.000
avatar

Sandomierz trzeba zobaczyć. Jest absolutnie piękny. Mam nadzieję, że zbyt wiele osób nie będzie wyrabiać sobie o nim opinii na podstawie zdjęć z tego filmu. Zresztą to doskonałe miejsce do wypadów do innych okolicznych zabytków, których jest tu mnóstwo.

0
0
0.000
avatar

Zgadzam się z Tobą, miasto mnie zauroczyło i pozytywnie zaskoczyło. Moja z nim krótka przygoda zdecydowanie wyszła poza standardowe zwiedzanie.

0
0
0.000
avatar

Też byłam kiedyś na wycieczce w Sandomierzu, ale to był wyjazd z pracy - z dziećmi, więc całkowicie zaplanowany według czyjegoś planu a nie mojego, jednak poznaję niektóre miejsca, też zwiedzaliśmy podziemną trasę turystyczną, zamek, bazylikę. Fajnie jest wrócić wspomnieniami do tych miejsc, choć pamiętam też moje zmęczenie, bo to było niepreferowanie przeze mnie zwiedzanie na maxa - zobaczyć jak najwięcej w jeden dzień... Nie znałam tego filmu i powieści kryminalnej. Bardzo ciekawie to opisałaś :)

0
0
0.000
avatar

Dziękuję :)

bo to było niepreferowanie przeze mnie zwiedzanie na maxa - zobaczyć jak najwięcej w jeden dzień...

Rozumiem Cię doskonale!

0
0
0.000
avatar

Congratulations @wadera! You received the biggest smile and some love from TravelFeed! Keep up the amazing blog. 😍 Your post was also chosen as top pick of the day and is now featured on the TravelFeed.io front page.

Thanks for using TravelFeed!
@lesiopm (TravelFeed team)

PS: Why not share your blog posts to your family and friends with the convenient sharing buttons on TravelFeed.io?

0
0
0.000
avatar
(Edited)

O ile gotycka bryła (z dodanymi później barokowymi elementami) podobała mi się, to ociekające barokowym przepychem wnętrze raczej zmęczyło.

I to niestety przekleństwo gotyckiej architektury sakralnej w naszym kraju. Strzelisty, przestrzenny gotyk przysłaniany przez rozpełzający się barok. Wolałbym nieco surowy gotyk na zewnątrz i wewnątrz.

Co do Sandomierza, to wiele lat temu, w kawiarni na rynku (Literackiej?) podawali kiedyś niesamowitego drinka: ciepłą krówkę - bazujący na mleku, mocno alkoholowy drink podawany na gorąco! REWELACJA! Niestety jak byłem tam znów kilka lat temu, to już go tam nie sprzedawali :-(.

0
0
0.000