Góry Pieprzowe, czyli wielkość nie ma znaczenia

avatar

Read this post on TravelFeed.io for the best experience


Gromada niewielkich wzniesień, oznaczona na mapie jako Góry Pieprzowe, początkowo nie wzbudziła we mnie większego zainteresowania. Po pierwszym odruchu zaciekawienia doznałam rozczarowania na wieść, że jest to skromny twór geologiczny o wysokości bezwzględnej ledwo ponad 200 m n.p.m. I choć miejsce pojawiło się na mojej liście "do zobaczenia", to raczej bliżej końca. Na szczęście pomogły okoliczności i ostatecznie miałam okazję przekonać się (po raz kolejny), że oceniając rzeczy po pozorach można bardzo wiele stracić.

Podczas wizyty na Bramie Opatowskiej, z której rozciąga się wspaniały widok na miasto i okolice, obejrzałam także mini wystawę dotyczącą atrakcji Sandomierza, m.in. była tam wzmianka i zdjęcia z rezerwatu przyrody Gór Pieprzowych. Tego samego dnia wybrałam się w rejs repliką łodzi flisackiej typu "dubas" i rezerwat mogłam obejrzeć od strony Wisły.

Z tej perspektywy góry wciąż nie imponowały wielkością, ale właściciel łodzi tak barwnie opowiadał o tych terenach i legendach z nimi związanych, o widokach na miasto, że wznieciło to moją ciekawość i ogromną chęć na mały wypad za miasto.

Wyprawa do rezerwatu okazała się niezwykle łatwa do przeprowadzenia, ponieważ można do niego dojść pieszo wprost z sandomierskiego rynku.

Wyruszyłam następnego dnia rano, po zaopatrzeniu się w plastry na obtarcia. Pogoda była taka, jak lubię - mocno dramatyczna.

Ulicą Krótką (chyba moją ulubioną) odbiłam na krawędź wzgórza, z którego rozciąga się widok na chaotyczną zabudowę handlowo-usługowej części miasta i dalej, na Wisłę i Góry Pieprzowe.

Po zejściu ze skarpy dotarłam do zielonego placu im. Jana Pawła II, w miejsce odprawienia mszy przez papieża w 1999 roku. Z tego miejsca rozciąga się piękny widok na stary Sandomierz. Jasny budynek, to Collegium Gostomianum, byłe kolegium jezuickie, zachowana część kompleksu klasztornego Jezuitów z XVII wieku. W służbie edukacji prawie nieprzerwanie od ponad 400 lat, obecnie siedziba liceum.

Kilkanaście minut niezbyt przyjemnego spaceru wzdłuż ruchliwych ulic pozwoliło zupełnie uwolnić się od cywilizacji.

Od tej chwili wyprawa była czystą przyjemnością. Nie licząc odcinka, który przebiegał obok oczyszczalni ścieków :)

Idąc równym tempem, z rynku do granicy rezerwatu można spokojnie dotrzeć w około 30-35 minut. Mnie zajęło to prawie godzinę tylko dlatego, że swoim zwyczajem zatrzymywałam się przy każdej ciekawej roślinie czy widoku.

Trudno było robić zdjęcia, wiatr był bardzo silny.

Przy niektórych okazach zabawiłam dłużej, na przykład takie cudo mnie zafascynowało. Wyglądało jak oset, ale w wyrazistym niebiesko-fioletowym odcieniu. Na trasie rosło ich pełno, niektóre (te mało wyrośnięte) były jeszcze jasno-zielone, inne zupełnie niebieskie lub fioletowe. Pierwszy raz spotkałam taką roślinę!

Ścieżka prowadząca do rezerwatu biegnie m.in. brzegiem podłużnego oczka wodnego, położonego tuż przy Wiśle.

Po wejściu między drzewa czuć wyraźny zapach przejrzałych jabłek.

Generalnie cały zalesiony teren wyglądał jak mieszanina sadu i gąszczu dzikich róż - były wszędzie! Okazało się później (gdy w końcu doedukowałam się rzetelnie w temacie), że rośnie tutaj aż 12 gatunków dzikiej róży (około 50% wszystkich gatunków występujących w Polsce), przez co obszar bywa nazywany nieoficjalnie górami różanymi. Warto się tu wybrać na przełomie maja i czerwca, gdy to wszystko kwitnie!

Z każdym krokiem miejsce zachwycało mnie coraz bardziej... i pomyśleć, że traktowałam je z takim lekceważeniem!

A potem wyszłam na odsłoniętą część wzgórza i musiałam głośno wyrazić swój podziw.

Na szczycie znajduje się punkt widokowy idealny na pikniki. Panorama zapiera dech w piersi, chciałoby się patrzeć i patrzeć bez końca.

Silne poduchy wiatru kładły drzewa i marszczyły powierzchnię wody. Wiało tak mocno, że chwilami trudno było ustać w miejscu.

Stosunkowo niewielki obszar przecina sieć ścieżek wystarczająca na solidną wędrówkę. Około dwóch kilometrów od punktu widokowego znajduje się Winnica z Gór Pieprzowych, bardzo fajna, prywatna inicjatywa zrodzona z pasji. Będąc w Sandomierzu wielokrotnie żałowałam, że nie przepadam za winem. Sandomierski Szlak Winiarski obejmuje w tej chwili 11 winnic, a poza nim powstają również małe, prywatne winnice.

Przejdźmy do meritum, czyli skąd nazwa Góry Pieprzowe?

Zobaczcie sami.

Wiek Gór Pieprzowych określa się na około 500 milionów lat, w porównaniu Tatry mają około 70 milionów. Zbudowane są głównie ze skały łupkowej, która pod wpływem erozji zamienia się w zwietrzelinę kolorem i formą przypominającą ziarenka pieprzu. Podłoże jest niestabilne i w nieodpowiednim obuwiu łatwo się poślizgnąć - nie ma dużych kamieni czy korzeni, które mogłyby stanowić oparcie dla stóp. Obecność gliny lessowej sprawia, że po opadach lepiej odpuścić sobie spacery po rezerwacie. Różnica poziomów pomiędzy ścieżką biegnącą brzegiem rozlewiska Wisły a najwyższymi punktami wynosi 40-60 metrów, w niektórych miejscach podejście jest bardzo strome.

W samym rezerwacie spędziłam około 1,5 godziny, ale ścieżek było na co najmniej drugie tyle - w zależności od tempa. Moje było bardzo powolne. Byłam sama, więc nie musiałam się do nikogo dopasowywać.

W drodze powrotnej dokonałam małego odkrycia. W pewnym momencie usłyszałam głośne ujadanie i zauważyłam w oddali dwie lub trzy osoby przechadzające się nad Wisłą z rozkrzyczaną psią gromadą. Coś mnie tknęło i sprawdziłam na mapie. Okazało się, że po drugiej stronie wałów znajduje się schronisko Przytulisko na Wiśniowej, którego funpage obserwuję od dawna. Skłamałabym twierdząc, że jestem miłośniczką psów, ale wpisy przytuliska na fb są tak zabawne, pozytywne i pełne ciepła, że zawsze czytam je z uśmiechem. Pomimo, iż nie epatują zbytnio dramatem i cierpieniem zwierząt (a może właśnie dlatego), to sprawiają, że chce się pomagać - nie pod wpływem szantażu emocjonalnego, czy poczucia winy, ale z czystej ochoty.

Wymarzone tereny do wybiegania się dla wesołej sfory!

Cała wyprawa, ze startem i metą na rynku, zajęła mi nieco ponad 3 godziny. Byłam bardzo zadowolona, że jednak się odbyła. Góry Pieprzowe okazały się pięknym i bogatym przyrodniczo miejscem. Można w nie "wyskoczyć" ze starówki sandomierskiej pomiędzy obiadem a kolacją, zwiedzić pieszo lub na rowerze, napić się wina w miejscowej winnicy lub wynająć nocleg w willi znajdującej się 5 minut od punktu widokowego. Chciałabym odwiedzić je ponownie, najchętniej na przełomie wiosny i lata, by zobaczyć kwitnące dzikie róże.

A co do mojego początkowo lekceważącego podejścia... Stosunkowo mała wysokość bezwzględna okazała się myląca. Przy dużej różnicy wysokości startowej i docelowej podejście chwilami jest dość wymagające i tak jak wspomniałam - nie chciałabym zostać złapana przez deszcz podczas wycieczki. Za to przy dobrej pogodzie spacer po rezerwacie nie jest problemem ani dla osób starszych, ani dla dzieci.
Niewielka wysokość wzniesień wynika z ich wieku. Góry Pieprzowe wypiętrzyły się przed Górami Świętokrzyskimi i w okresie swej młodości musiały wyglądać imponująco, lecz setki milionów lat erozji zrobiły swoje.

Tak że... odrobinę szacunku dla geologicznych starców, kobieto!


Wszystkie fotki - @wadera
Źródło informacji o górach:
Beata Naglik, "W poszukiwaniu reliktów najstarszych gór w Polsce – czyli o Górach Pieprzowych raz jeszcze (region świętokrzyski)", Wszechświat, t. 115, nr 10–12/2014


View this post on TravelFeed for the best experience.


0
0
0.000
8 comments
avatar

Congratulations, your post has been added to Pinmapple! 🎉🥳🍍

Did you know every user has their own profile map?
And so does every post as well!

Want to have your post on the map too?

  • Go to Pinmapple
  • Click the get code button
  • Click on the map where your post should be (zoom in if needed)
  • Copy and paste the generated code in your post (Hive only)
  • Congrats, your post is now on the map!

0
0
0.000
avatar

Percepujesz więcej niż inni. U niektórych prowadzi to czasem do izolacji od otaczającego środowiska.

0
0
0.000
avatar

Ogólnie mówiąc z otaczającym mnie światem czuję ogromną więź, wliczając ludzi, natomiast faktem jest, że nie potrzebuję interakcji z nimi w wymiarze powszechnie uznawanym za "normę".

0
0
0.000
avatar
(Edited)

No to oboje jesteśmy pewnego rodzaju "odrzutkami" z konsumpcyjnie nastawionego społeczeństwa. Swoją drogą widzisz rzeczywistość na swój specyficzny sposób co widać na zdjęciach. Z pewnych powodów już nie publikuję ale przeglądam zdjęcia na Photography Lovers i tym podobnych aby obdzielić tego i owego swoimi zalegającymi HP. I mam z tym problem, bo w większości są tam ładne, słodkie widoczki a przekaz na pierwszy rzut oka niewidocznej treści. Foty super i na tym skończmy bo jestem leniwy.

0
0
0.000
avatar

W starym atlasie samochodowym gdy kiedyś dostrzegłem mały napis Góry Pieprzowe to uznałem to za błąd drukarski. Wędrowałem po tym "błędzie" dwa lata temu

0
0
0.000
avatar

Congratulations @wadera! You received the biggest smile and some love from TravelFeed! Keep up the amazing blog. 😍 Your post was also chosen as top pick of the day and is now featured on the TravelFeed.io front page.

Thanks for using TravelFeed!
@lesiopm (TravelFeed team)

PS: Have you joined our Discord yet? This is where over 1000 members of the TravelFeed come together to chat. Join us!

0
0
0.000