W tym roku wakacji nie będzie
Snułam plany wyjazdowe przez kilka miesięcy, ale raczej nic z tego nie wyjdzie. Właśnie mija najlepszy czas na wakacje w Polsce. Nie żałuję zbytnio, chyba nie potrzebuję aż takiego resetu.
Chociaż... szarpie w klacie, gdy zabłądzę pomiędzy stare zdjęcia. Tęsknota za życiem w drodze. Za takim "rzucić wszystko i jechać w Bieszczady".
Rok temu, Biebrza/Narew.
W drodze na osadę wydmową nad Narwią (Grądy-Woniecko, niedaleko Wizny).
To był chyba jedyny prawdziwie gorący dzień na tamtym urlopie.
Piaski mają to do siebie, że lubią się pojawiać w miejscach nieoczywistych. Weźmy Pustynię Błędowską, albo właśnie wydmy nad Narwią. Oczywiście ich obecność to żadne czary, ale zwykły człowiek może się zdziwić.
Przez wiele lat prowadzono tu prace archeologiczne, wydobyto tysiące pozostałości po osadach z epoki kamienia. Miejsce było zasiedlane wielokrotnie, przez różne kultury.
Ciekawe, co miał człowiek w głowie 15 tysięcy lat temu. Czy oprócz walki o przetrwanie coś jeszcze go napędzało. Myślę, że pomimo upływu czasu nie różnimy się aż tak bardzo.
Piętaszek tu był.
--
Dwa lata temu, Puszcza Białowieska.
Zawsze dwa kroki za wilkami, niestety. Może kiedyś spotkamy się twarzą w pysk.
Żubry też bardziej w teorii. Dzikiego widziałam tylko raz, z daleka.
Za to piękne, stare dęby nie mogły uciec.
Pogoda była... październikowa. Ale w jeden dzień przez pół dnia świeciło słońce :)
Pamiętacie, że był lockdown wtedy? A dziś inflacja wywalona w kosmos, no co za niespodzianka. Pozostaje grzyby zbierać ;)
--
Trzy lata temu - ástin mín.
Niedawno, a jakby wieki upłynęły. Trudno uwierzyć, że tam byłam.
Wielorybnicy. Naszym opiekunem na kutrze był młody Portugalczyk, który kilka lat wcześniej przyjechał na Islandię na wycieczkę i już został.
Jedną z niezwykle praktycznych pamiątek po tym wyjeździe jest masochistyczny pociąg do zimna. Na Islandii było mi zimno non stop, szczególnie w nocy. Wciąż jestem okropnym zmarzluchem i nie znoszę tego uczucia, ale musiała mi się utworzyć jakaś autostrada neuronalna, która połączyła doświadczenie chłodu z ekscytacją i poczuciem szczęścia. Od trzech lat nie włączam kaloryferów w zimie i okno musi być choćby uchylone, niezależnie od temperatury. Pewnie jak wrócą prawdziwe mrozy, to się z ogrzewaniem przeproszę. Obecne zimy to kpina.
Jestem bardzo zadowolona z ostatnich lat, nie tylko pod względem wakacji. Mnóstwo się działo (fajnie i niefajnie, wiadomo) i wszystko dobrze pamiętam. We wcześniejszym życiorysie mam kilka paroletnich wyrw, o których niewiele mogę opowiedzieć. Nie byłam pod wpływem, ale poza. Poza światem, poza sobą, poza czuciem. To nie życie, a wegetacja. Oby przetrwać kolejny dzień. Coś jak człowiek z epoki kamienia.
W tym roku wakacji nie będzie, ale to nieważne.
Piękne wspomnienia wyjazdowe :)
No i szczęście, że już nie jesteś poza! 💚
😘💚
walnę kawusie i będzie git.
właśnie taka odpowiedź mi przyszła jako pierwsza :)
trudno, świetnie.
też myślę, że niewiele się od siebie różnimy. tylko inflacja miała inne imię.
PS:
zdjęcie z Wilkiem!
💜
😊💜
No kawusia to artykuł na wagę przetrwania gatunku! Musiała istnieć jakaś jej wersja neolityczna ;)
Your content has been voted as a part of Encouragement program. Keep up the good work!
Use Ecency daily to boost your growth on platform!
Support Ecency
Vote for new Proposal
Delegate HP and earn more