Biała owca, czarna owca
Krótki wypad w niedzielę długiego weekendu rozwinął się niespodziewanie w całkiem udane popołudnie. Wyjazd miał charakter towarzyski - pojechałyśmy do znajomego, z którym nie widziałyśmy się od prawie czterech lat. Kolega mieszka w Mszanie, czyli blisko, ale wiecie jak jest. Czas pędzi coraz szybciej, nie ma litości.
Ponieważ zapowiadali burze nastawiliśmy się raczej na miłe pogaduszki w przydomowym ogródku, jednak Mszana przywitała nas czystym niebem - tylko paskudna duchota zapowiadała kłopoty. W ramach rekonesansu pojechaliśmy najpierw do pobliskiej Rabki. Pomimo złych prognoz nie traciłam nadziei na mikro wypad do lasu lub na jakąś górkę. Założyłam buty trekingowe, zabrałam też kurtkę, pelerynę i takie tam. Strasznie żem się upociła w tych butach, bo najpierw poszliśmy do parku. Trochę za mało cienia, a za dużo asfaltu.
Park jest naszpikowany typowymi atrakcjami - są dmuchane zjeżdżalnie, wypożyczalnie gokartów, budki, stragany. Dodajmy do tego tłumy spacerowiczów i otrzymujemy mieszankę, od której zazwyczaj uciekam. Ale dobre towarzystwo robi swoje, poza tym pojawiło się kilka jasnych punktów.
Po pierwsze stajnia ze sztucznymi rumakami na kółkach, których "ujeżdżanie" wyglądało bardzo zabawnie. Spędziliśmy tam dłuższą chwilę chichrając się do łez i rozważając wynajęcie trzech filcowych jednorożców. Zdjęć nie robiłam, chociaż mnie ręka swędziała - nie chciałam dzieciaków na wierzchowcach niepokoić.
Po drugie - lody z mleka owczego. Sheep yourself!
Lody zawsze są mile widziane, a takich jeszcze nie jadłam. Jak zwykle największym problemem był wybór smaków.
Znajomi wzięli lody z węglem i sezamem o sugestywnej nazwie czarna owca. Momentalnie zaczęły spływać i zrobiło się wesoło. Moja biała owca (śmietankowa) także zmieniła stan skupienia, ale przynajmniej była dyskretna.
Park zaliczyliśmy błyskawicznie i powstał dylemat, co dalej? Niebo wciąż było niebieskie, więc postanowiliśmy najpierw pojechać na obiad, a potem wrócić do Mszany i zdobyć którąś z okolicznych gór - jeśli nie będzie padać.
Rzadko wrzucam relacje z knajp, ale ta w której jedliśmy była dość oryginalna. Z zewnątrz nic specjalnego - podłużny, parterowy budynek tuż przy ruchliwej szosie. Wnętrze zaskakuje :)
Pizzeria Na Torach, dla miłośników starego PKP. Mieliśmy niesamowite szczęście, bo dziesięć minut po tym jak weszliśmy cała okolica zjechała na obiad. Zdążyłam jeszcze zrobić fotki pustego wnętrza.
Gdy płaciłam za obiad przy barze, czas oczekiwania na posiłek wynosił już godzinę i wielu klientów odchodziło zawiedzionych. Jeden z nich znalazł jednak sposób - zamiast obiadu zamówił po dwa piwa dla siebie i swoich towarzyszy. Stwierdził, że kalorie się zgadzają. Wyglądał na szczerze uradowanego :D
No i wreszcie, doczekałam się! Wróciliśmy do Mszany a tam nic, sucho. Chmury wprawdzie zaczęły się zbierać, ale dość leniwie. Poszliśmy zatem na Wsołową, na którą kolega latał za dzieciaka. Niewiele ponad 600 metrów, ale radość wielka. Piękne widoki :)
Chyba wiem, co to za góra wybija się na zdjęciu poniżej, ale zostawię oznaczanie panoram przyszłemu przewodnikowi beskidzkiemu :)
Ławeczka dla @rozku 💚
Im wyżej wchodziliśmy, tym lepiej było widać nadciągające kłopoty. Horyzont zaczął wydawać ostrzegawcze pomruki.
Nie ociągaliśmy się, ale też nie spieszyliśmy zbytnio. Miałam przeczucie, że zdążymy, bo chmury uparcie trzymały się południa. Nie szły ku nam, a przesuwały się przed naszymi oczami na wschód .
Na spokojnie zeszliśmy, pożegnaliśmy się, dojechałyśmy z Andzią do Krakowa i przez ten czas nie spadła ani kropelka. Cieszę się, że prognoza nas nie odstraszyła. Nie oczekiwałam niczego więcej, niż miłego spotkania po latach, a jednak dzień sprezentował nam kilka drobnych atrakcji. Po prostu płynął, a my braliśmy co dawał.
Congratulations @wadera! You received a personal badge!
Participate in the next Power Up Day and try to power-up more HIVE to get a bigger Power-Bee.
May the Hive Power be with you!
You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking
Check out the last post from @hivebuzz:
Support the HiveBuzz project. Vote for our proposal!
dziękuję za ławeczkę!
ależ milutki z niej widok, w sam raz małą posiadówkę 💙
ale śmietniczka z PKP - też mi zrobiła.
nawet folia ze słonych paluszków się tam nie mieściła 😃
i niemal słyszę jej metaliczno-głuche klapnięcie;
niebywałe jakie rzeczy się młodemu człowiekowi zapamiętują :)
Sprawdziłam i klapnięcie brzmi dokładnie tak jak kiedyś :)
W nas też się uruchomiły wspomnienia - trochę słodkie, trochę kwaśne.