Biała owca, czarna owca

avatar

Krótki wypad w niedzielę długiego weekendu rozwinął się niespodziewanie w całkiem udane popołudnie. Wyjazd miał charakter towarzyski - pojechałyśmy do znajomego, z którym nie widziałyśmy się od prawie czterech lat. Kolega mieszka w Mszanie, czyli blisko, ale wiecie jak jest. Czas pędzi coraz szybciej, nie ma litości.

Ponieważ zapowiadali burze nastawiliśmy się raczej na miłe pogaduszki w przydomowym ogródku, jednak Mszana przywitała nas czystym niebem - tylko paskudna duchota zapowiadała kłopoty. W ramach rekonesansu pojechaliśmy najpierw do pobliskiej Rabki. Pomimo złych prognoz nie traciłam nadziei na mikro wypad do lasu lub na jakąś górkę. Założyłam buty trekingowe, zabrałam też kurtkę, pelerynę i takie tam. Strasznie żem się upociła w tych butach, bo najpierw poszliśmy do parku. Trochę za mało cienia, a za dużo asfaltu.

1660498917334.jpg

1660498917234.jpg

1660498917228.jpg

1660498917328.jpg

1660498917252.jpg

1660498917271.jpg

Park jest naszpikowany typowymi atrakcjami - są dmuchane zjeżdżalnie, wypożyczalnie gokartów, budki, stragany. Dodajmy do tego tłumy spacerowiczów i otrzymujemy mieszankę, od której zazwyczaj uciekam. Ale dobre towarzystwo robi swoje, poza tym pojawiło się kilka jasnych punktów.

Po pierwsze stajnia ze sztucznymi rumakami na kółkach, których "ujeżdżanie" wyglądało bardzo zabawnie. Spędziliśmy tam dłuższą chwilę chichrając się do łez i rozważając wynajęcie trzech filcowych jednorożców. Zdjęć nie robiłam, chociaż mnie ręka swędziała - nie chciałam dzieciaków na wierzchowcach niepokoić.

Po drugie - lody z mleka owczego. Sheep yourself!

1660498917317.jpg

Lody zawsze są mile widziane, a takich jeszcze nie jadłam. Jak zwykle największym problemem był wybór smaków.

1660498917264.jpg

Znajomi wzięli lody z węglem i sezamem o sugestywnej nazwie czarna owca. Momentalnie zaczęły spływać i zrobiło się wesoło. Moja biała owca (śmietankowa) także zmieniła stan skupienia, ale przynajmniej była dyskretna.

Park zaliczyliśmy błyskawicznie i powstał dylemat, co dalej? Niebo wciąż było niebieskie, więc postanowiliśmy najpierw pojechać na obiad, a potem wrócić do Mszany i zdobyć którąś z okolicznych gór - jeśli nie będzie padać.

Rzadko wrzucam relacje z knajp, ale ta w której jedliśmy była dość oryginalna. Z zewnątrz nic specjalnego - podłużny, parterowy budynek tuż przy ruchliwej szosie. Wnętrze zaskakuje :)

Pizzeria Na Torach, dla miłośników starego PKP. Mieliśmy niesamowite szczęście, bo dziesięć minut po tym jak weszliśmy cała okolica zjechała na obiad. Zdążyłam jeszcze zrobić fotki pustego wnętrza.

1660498917177.jpg

1660498917216.jpg

1660498917209.jpg

1660498917204.jpg

1660498917186.jpg

1660498917198.jpg

Gdy płaciłam za obiad przy barze, czas oczekiwania na posiłek wynosił już godzinę i wielu klientów odchodziło zawiedzionych. Jeden z nich znalazł jednak sposób - zamiast obiadu zamówił po dwa piwa dla siebie i swoich towarzyszy. Stwierdził, że kalorie się zgadzają. Wyglądał na szczerze uradowanego :D

No i wreszcie, doczekałam się! Wróciliśmy do Mszany a tam nic, sucho. Chmury wprawdzie zaczęły się zbierać, ale dość leniwie. Poszliśmy zatem na Wsołową, na którą kolega latał za dzieciaka. Niewiele ponad 600 metrów, ale radość wielka. Piękne widoki :)

1660498917108.jpg

1660498916997.jpg

1660498917070.jpg

1660498917057.jpg

Chyba wiem, co to za góra wybija się na zdjęciu poniżej, ale zostawię oznaczanie panoram przyszłemu przewodnikowi beskidzkiemu :)

1660498917096.jpg

Ławeczka dla @rozku 💚

1660498917115.jpg

Im wyżej wchodziliśmy, tym lepiej było widać nadciągające kłopoty. Horyzont zaczął wydawać ostrzegawcze pomruki.

1660498916906.jpg

1660498917018.jpg

1660498917037.jpg

1660498917012.jpg

1660498917004.jpg

1660498916976.jpg

Nie ociągaliśmy się, ale też nie spieszyliśmy zbytnio. Miałam przeczucie, że zdążymy, bo chmury uparcie trzymały się południa. Nie szły ku nam, a przesuwały się przed naszymi oczami na wschód .

1660498916928.jpg

Na spokojnie zeszliśmy, pożegnaliśmy się, dojechałyśmy z Andzią do Krakowa i przez ten czas nie spadła ani kropelka. Cieszę się, że prognoza nas nie odstraszyła. Nie oczekiwałam niczego więcej, niż miłego spotkania po latach, a jednak dzień sprezentował nam kilka drobnych atrakcji. Po prostu płynął, a my braliśmy co dawał.



0
0
0.000
3 comments
avatar

Congratulations @wadera! You received a personal badge!

You powered-up at least 10 HIVE on Hive Power Up Day! This entitles you to a level 1 badge.
Participate in the next Power Up Day and try to power-up more HIVE to get a bigger Power-Bee.
May the Hive Power be with you!

You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking

Check out the last post from @hivebuzz:

Hive Power Up Month Challenge 2022-08 - Winners List
Be ready for the 9th edition of the Hive Power Up Month!
Hive Power Up Day - September 1st 2022
Support the HiveBuzz project. Vote for our proposal!
0
0
0.000
avatar

dziękuję za ławeczkę!
ależ milutki z niej widok, w sam raz małą posiadówkę 💙

ale śmietniczka z PKP - też mi zrobiła.
nawet folia ze słonych paluszków się tam nie mieściła 😃
i niemal słyszę jej metaliczno-głuche klapnięcie;
niebywałe jakie rzeczy się młodemu człowiekowi zapamiętują :)

0
0
0.000
avatar

Sprawdziłam i klapnięcie brzmi dokładnie tak jak kiedyś :)

W nas też się uruchomiły wspomnienia - trochę słodkie, trochę kwaśne.

0
0
0.000