Healthcare nothing more to add / Służba zdrowia nic dodać nic ująć

avatar
(Edited)
Authored by @Pati

Healthcare, i.e. a total mess and lack of organization, is it really so difficult to get a bit of empathy and think about a good patient?

images (1).jfif

In our country, the absurd follows the absurd, until recently I had 3 different sources of income, so I paid the health insurance premium from 3 titles, since I paid 3 times, you probably think that I had 3 times better care, 3 times shorter waiting time for admission to treatment, but nothing could be more wrong, instead of using our health service, I made all my visits to private centers because there is no point in looking for meaningful terms at the National Health Fund. Two years ago, in an accident at home, I unhappily broke the ACL in my knee, a nasty fall and a terrible trauma.

images (2).jfif

After the accident, I was sitting in the ER for about 10 hours, the X-ray was done and the doctor examined, then the doctor said that I would rest my leg up for 2 days and I could go to work (my leg was swollen like a bum in my ankle and knee and the doctor says I'm fine and will recover over the weekend). On the second day we went to the HED to another hospital, from where we were sent to the emergency surgical duty, where the doctor turned out to be a bit more clever, put bandages on the ankle and knee, issued a l4 with the recommendation of a full consultation with an orthopedist.

pobrane (2).jfif

It is difficult to find a quick date for an orthopedist at the National Health Fund, so when looking for a doctor with positive opinions, I came across an orthopedist who extended my l4 and did a knee ultrasound, after which he said that I might have a broken acl, so he ordered an MRI. It's good that I have private insurance, another orthopedist ordered an MRI within it and prescribed me an orthosis for the ankle joint, and for the knee somehow he forgot;). Two months after the accident, I had an MRI, and my knee was unfortunately still not working properly, finally I found a third orthopedist who took fluid from my knee (which accelerated the healing process, injected me with a steroid in my knee) and wrote a referral for surgery. Well, in Poland, as everyone knows, there is a lot of waiting for surgery, so 2 years later I met a great doctor who was supposed to undertake the operation, because 3 months passed from the first visit to the first date (express waiting time ), but in there must always be stairs in our country, and nothing can happen to plan.

images.jfif

The day before the planned admission to the hospital, as recommended, I did the covid test, if it was positive they would call me not to come, if they did not call, I was supposed to report to the scheduled admission in the morning. On the morning of the scheduled admission, she came to the hospital, I spent about 3 hours there and was dismissed with a receipt, because the test was inconclusive (I am after 2 rounds of vaccination), so I had to repeat the test (the next test was already negative) but I missed the deadline. Due to the fact that I am a working mother of 4 children, it was a big problem for me, because we had everything planned for surgery, but it's hard for me, soon they will set a new date for me, we'll get it somehow.

pobrane (1).jfif

I got the new appointment in 2 weeks from the original one, swab again (nerves if it will be ok this time, stress because I don't know what to say at work), this morning I came to the hospital (because no one called, so that something was wrong with the test, no yes), the doctor informed me that the test was negative, he gave me the documents for registration, around 8 am I went downstairs in front of my registration number, there were still 25 people waiting, time passed relatively quickly. With a wristband and a bundle of documents around 11:00 am, I went to the nursing counter, filled out another paperwork, donated blood for tests, waiting again, got a referral for X-rays and ECGs and went to see them myself.

lekarze_sluzba_zdrowia.jpg

After returning from visiting the hospital, the doctor took me for a consultation and we modified the surgery plan because the injuries to my knee require more drastic methods. The sympathetic doctor described everything clearly, I have no objections. After the consultation, I go to the waiting room again, because there are records, hours pass, I did not get dinner (I think it's okay, I have a sandwich in my suitcase because I know that sometimes something in this mess may not work completely), other patients get assignments to the room I like I also just have to wait because the lady who is going home is waiting for the sanitary transport. I think there is no problem, maybe they will take her by 6 pm.

It's supper time I'm sitting in the break room, everyone gets dinner and how would they forget about me, a friend who was accepted with me brought me a part of her dinner, we had dinner together and a surprise, someone remembered me and they brought me something to eat . Another hour passes, the nurse offers to make a bed for me and I can lie down in the corridor, I naively think that maybe a transport will arrive soon. A frustrated old lady comes to me after the endoprosthesis surgery and apologizes for taking my place, I feel sorry for her, I tell her that there is nothing to apologize for, I answer her not to worry because it is not her fault.

pobrane.jfif

After I some time, the lady asks about her transport again and it turns out that someone forgot to order it, that maybe they will take it home around midnight or 2 a.m. So I will probably finally give in and ask for a bed in the corridor, because I have to take a bath before the operation, in the morning I go under the knife first, in the morning 2 shower no, it's now 8:47 pm and I still don't have my place so that I can embrace myself in peace and rest, is this really normal?

I secretly hope that although the operation will be successful and it will reward me for these inconveniences, the terrible thing for me is that the hospital is a behemoth in which a person, a patient means nothing and plans or organization are just empty words. I'm frustrated keep your fingers crossed that things don't fall apart more.

POLISH / POLSKI:

Służba zdrowia, czyli totalny bajzel i brak organizacji, czy na prawdę tak trudno o odrobinę empatii i myślenie o dobru pacjenta?

images (1).jfif

W naszym kraju absurd goni absurd, do niedawna miałam 3 różne źródła dochodu przez co składkę zdrowotna odprowadzałam z 3 tytułów, skoro płaciłam 3 razy to pewnie myślcie ze miałam 3 razy lepszą opiekę 3 razy krótszy czas oczekiwania na przyjęcie do leczenia, no ale nic bardziej mylnego, zamiast korzystać z naszej służby zdrowia wszystkie wizyty realizowałam w ośrodkach prywatnych bo na NFZ próżno szukać sensownych terminów. 2 lata temu w trakcie wypadku w domu nieszczęśliwie zerwałam ACL w kolanie paskudny upadek i koszmarny uraz.

Po wypadku siedziałam na SORZE koło 10 godzin, zostało zrobione prześwietlenie i badanie przez lekarza, po czym Pan Doktor stwierdził , że odpocznę z noga w górze 2 dni i mogę iść do pracy ( noga spuchnięta jak bania w kostce I kolanie a doktor mówi, że nic mi nie jest i przez weekend się wykuruje) . Na drugi dzień pojechaliśmy na SOR do innego szpitala skąd odprawiono nas na ostry dyżur chirurgiczny, tam lekarz okazał się być nieco bardziej rozgarnięty założył bandaże na kostkę i kolano, wystawił l4 z zaleceniem pełnej konsultacji u ortopedy.

Do ortopedy na NFZ trudno znaleźć szybki termin więc szukając lekarza z pozytywnymi opiniami trafiłam na ortopedę, który przedłużył mi l4 zrobił usg kolana po którym stwierdził, że mogę mieć zerwany acl , więc zlecił zrobienie rezonansu. Dobrze, że mam prywatne ubezpieczenie to kolejny ortopeda w ramach niego zlecił rezonans i przepisał mi orteze na staw skokowy, a na kolano jakoś zapomniał ;) . Po 2 miesiącach od wypadku doczekałam się wyniku rezonansu, a kolano niestety dalej nie sprawne, w końcu trafiłam do 3 ortopedy który, ściągnął mi płyn z kolana ( co przyspieszyło proces gojenia, wstrzyknął mi steryd w kolano) I wypisał skierowanie na operacje. No w Polsce jak każdy wie na operacje sporo się czeka, więc 2 lata później doczekałam się terminu spotkałam super lekarza, który miał podjąć się operacji, bo od pierwszej wizyty u niego do pierwszego terminu minęły 3 mc( czas oczekiwania ekspresowy  ) no ale w naszym kraju zawsze muszą być schody i nic nie może odbyć się z planem.

Dzień przed planowanym przyjęciem do szpitala zgodnie z zaleceniem zrobiłam test na covid, gdyby był pozytywny mieli zadzwonić, żeby nie przyjeżdżała, jeśli nie zadzwonią to miałam rano stawić się do przyjęcia planowego. Rano w dniu planowego przyjęcia przyjechała do szpitala, spędziłam w nim koło 3 godzin i zostałam odprawiona z kwitkiem bo test wyszedł nierozstrzygający ( jestem po 2 turach szczepienia) więc musiałam test powtórzyć ( kolejny test był już negatywny) ale termin mi przepadł. Z racji tego że jestem pracująca mamą 4 dzieci był to dla mnie spory problem, bo wszystko mieliśmy dograne pod operacje no ale myślę sobie trudno, niedługo wyznaczą mi nowy termin jakoś to ogarniemy.

Nowy termin dostałam za 2 tygodnie od pierwotnego, znowu wymaz ( nerwy czy tym razem będzie ok, stres bo nie wiem co w pracy powiedzieć) , dziś rano przyjechałam do szpitala ( bo nikt nie zadzwonił, żeby coś było z testem nie tak) , doktor poinformował mnie , że test jest negatywny, wydał mi dokumenty do rejestracji , koło 8 rano zjechałam na dół przed moim numerkiem do rejestracji czekało jeszcze 25 osób, czas w miarę szybko zleciał. Z opaską na ręce i plikiem dokumentów koło 11 trafiłam do lady pielęgniarskiej, wypełniłam kolejne papiery, oddałam krew do badań, znowu czekanie, dostałam skierowanie na rtg i ekg i sama się na nie odprowadzałam.

Po powrocie ze zwiedzania szpitala, doktor wziął mnie na konsultacje po której, zmodyfikowaliśmy plan operacji bo uszkodzenia mojego kolana wymagają bardziej drastycznych metod. Lekarz sympatyczny wszystko opisał zrozumiale nie mam zastrzeżeń. Po konsultacji znów trafiam do poczekalni bo są wypisy, mijają godziny , nie dostałam obiadu ( myślę sobie nic nie szkodzi mam w walizce kanapkę bo wiem, że czasem w tym bajzlu coś może nie do końca zadziałać) , kolejni pacjenci dostają przydziały na salę ja niby też tylko muszę poczekać bo Pani, która idzie do domu czeka na transport sanitarny. Myślę sobie nie ma problemu może do 18 ją zabiorą.

Nadchodzi czas kolacji siedzę w pokoju socjalnym, wszyscy dostają kolację a o mnie jak by zapomnieli, koleżanka która była ze mną przyjęta przyniosła mi cześć swojej kolacji, razem zjadłyśmy kolację i o niespodzianka, ktoś sobie o mnie przypomniał i przywieźli mi coś na ząb. Mija kolejna godzina, pielęgniarka proponuje, że naszykują mi łóżko i mogę położyć się na korytarzu, ja naiwnie myślę, że może niedługo jednak przyjedzie transport. Przychodzi do mnie sfrustrowana starsza Pani po operacji wszczepienia endoprotez i przeprasza mnie, że zajmuje moje miejsce, szkoda mi jej mówię, że nie ma mnie za co przepraszać, odpowiadam żeby się nie przejmowała bo to nie jej wina.

Po jakimś czasie Pani po raz kolejny dopytuje o swój transport i okazuje się, że ktoś zapomniałam go zamówić, że może zabiorą ja koło północ albo 2 nad ranem do domu. Więc ja pewnie w końcu ulegnę i poproszę o to łóżko na korytarzu no bo muszę się wykąpać przed operacją, rano idę pod nóż jako pierwsza, rano 2 prysznic nie, jest teraz 20.47 a ja dalej nie mam swojego miejsca tak bym mogła w spokoju ogarnąć się i odpocząć, czy to naprawdę jest coś normalnego?

Skrycie liczę, że chociaż operacja się uda i to wynagrodzi mi te niedogodności, dla mnie w tym wszystkim straszne jest to, że szpital to taki moloch w, którym człowiek, pacjent nic nie znaczy a plany czy organizacja to tylko puste słowa. Jestem sfrustrowana trzymajcie kciuki, żeby się wszystko bardziej nie rypło.



0
0
0.000
0 comments